Morozowowie, którzy dzięki swym koneksjom na dworze carskim byli największymi magnatami w siedemnastowiecznej Rosji, posiadali 9000 gospodarstw chłopskich w 19 różnych miejscach. Rozległe dobra, które Woroncowowie nagromadzili w ciągu XVIII wieku dzięki carskim nadaniom – 5711 gospodarstw chłopskich z 27 000 chłopów poddanych
"tajna" wiedza ★★★ KAMORA: tajna organizacja przestępcza działająca w Królestwie Neapolu ★★★★ dusia_str: ODESSA: tajna siatka byłych SS-manów ★★★★ dzejdi: AGENTKA: tajna pracownica obcego wywiadu ★★★ mariola1958: GESTAPO: tajna policja hitlerowska ★ OCHRANA: tajna policja carskiej Rosji ★★★ BEZPIEKA
52°11′16,55″N21°01′23,12″E. Funkcjonariusze w umundurowaniu galowym. Policja umundurowana służba mundurowa) i uzbrojona formacja służąca społeczeństwu i przeznaczona do ochrony bezpieczeństwa ludzi oraz do utrzymywania bezpieczeństwa publicznego i porządku publicznego; jeden z organów ścigania. Została utworzona na mocy
Gestapo [uwaga 1] (niem. Geheime Staatspolizei, Tajna Policja Państwowa; do 1936 również Gestapa, od Geheimes Staatspolizeiamt – Urząd Tajnej Policji Państwowej [3]) – tajna policja utworzona w III Rzeszy 26 kwietnia 1933, która w sposób bezwzględny zwalczała wszelkie przejawy oporu, rozwiązana wraz z upadkiem III Rzeszy w 1945.
tajna policja carskiej Rosji ★★★ AŁMAATKA: mieszkanka byłej stolicy Kazachstanu ★★★★ mariola1958: BEZPIEKA: tajna policja ★★★ KRYPTEJA: tajna policja spartańska, składająca się z młodzieży ★★★★★ sylwek: MARGARET: imię byłej premier Wielkiej Brytanii ★★★ THUGOWIE: indyjska tajna sekta dusicieli
tajna pracownica obcego wywiadu ★★★ mariola1958: GESTAPO: tajna policja hitlerowska ★ OCHRANA: tajna policja carskiej Rosji ★★★ BEZPIEKA: tajna policja ★★★ INTELEKT: wiedza i zdolności umysłowe człowieka ★★★ KRYPTEJA: tajna policja spartańska, składająca się z młodzieży ★★★★★ sylwek: THUGOWIE
Józef Piłsudski był jeden z najbardziej poszukiwanych „przestępców politycznych” w całym Imperium Rosyjskim. Aresztowania, procesy, inwigilacja prowadzona przez służby tajnej carskiej policji Ochrany pozostawiły tysiące dokumentów skrzętnie przechowywanych do dziś w archiwach rosyjskich. W większości nieznane, są niezwykle cennym źródłem do poznania działalności jednej
Co to jest OCHRANA: (ż) tajna policja polityczna w carskiej Rosji, zajmująca się zwalczaniem ruchów rewolucyjnych. Czym jest ochrana znaczenie w Słownik wyrazów O . Znaczenie Ochrana słownik
Tytuł odnoszący się do słowa, które jeszcze sto lat temu budziło wielkie emocje. Tajna policja carska z jednej strony miała liczne grono konfidentów wśród niemal wszystkich partii rewolucyjnych, z drugiej zaś finalnie się na szczęście nie sprawdziła, albowiem reżim, którego byłą częścią przeszedł do historii.
W carskiej Rosji nie brakowało obrzydliwie bogatych arystokratów posiadających nawet dziesiątki tysięcy „dusz”. Lokalna odmiana niewolnictwa pozwalała im na życie w luksusie, pełne ekscesów, ekstrawagancji i wprost niewyobrażalnej rozrzutności. Kondycję rosyjskich elit u szczytu epoki pańszczyźnianej – w wiekach XVIII i XIX – obrazowo ukazał Aleksander Nikitienko
okQf.
Pamiętniki naczelnika „Ochrany” generała Gerasimowa wywołują wciąż na emigracji rosyjskiej żywą polemikę, komentarze, sprostowania i t. d. Dla nich jest to jeszcze żywa kwestja z wiążącej ich przeszłości. Dla nas dalekie echo, czegoś, co już nigdy nie wróci. Nie roznamiętniają nas. Głębokie kulisy carskiej Rosji… Carska policja tajna w Polsce Instytucję policji tajnej stworzyła w Polsce i rozwinęła na szeroką skalę Rosja. Wprawdzie jeszcze w czasach naszej niepodległości, a mianowicie za panowania Stanisława Augusta były zaczątki pracy rosyjskiej w tym kierunku, bo wielkorządca rosyjski Igelstrom zorganizował policję tajną, jednak jej działalność była na razie dość…
XIX | Autor: Przy tekście pracowali także: Anna Winkler (redaktor) Anna Winkler (fotoedytor) Riepin/domena publiczna Czego mogli spodziewać się Polacy, aresztowani przez carską Ochranę?Katowanie, bicie i poniżanie? A może… korzystanie z obojętności strażników i tworzenie własnej prasy? Wspomnienia skazanych dowodzą, że w więzieniach można było spodziewać się wszystkiego. Polacy wiedzą to najlepiej – w końcu to oni najczęściej tam 1905 roku w więzieniach w Królestwie odsiadywało karę średnio 85 tysięcy Polaków, w roku następnym liczba ta wzrosła do 111,5 tysiąca, by nie zatrzymać się już ani na chwilę i w 1910 roku osiągnąć pułap 180 tysięcy. Inna statystyka. W 1905 roku w Warszawie wydano 3 wyroki śmierci, rok później było ich już 47, a w 1908 – ciągu dziewięciu miesięcy 1908 roku w całej Rosji wydano 1304 (we Francji, Anglii, Hiszpanii – średnio 40) najwyższe wyroki, wśród których było aż 364 wyroków na Polakach, stanowiły więc 26,5%. Skala zjawiska ukaże się w pełnej krasie, gdy zwrócić uwagę, że Polacy stanowili w tamtym czasie zaledwie 6,3% całej populacji imperium. Spirala przemocyLiczby są przytłaczające, ale tak naprawdę na więzienną codzienność przekładało się to bardzo niejednoznacznie. Terror oczywiście rodził terror i w naturalny sposób skręcał się w spiralę wzajemnej przemocy – im więcej zamachów ze strony polskiej, tym większa brutalizacja Rosjan, a wraz z nią jeszcze więcej zamachów. Prawo zemsty działało w dwie strony, z których żadna ani myślała odpuścić. Narody jednak nie są masą, lecz zbiorem pojedynczych bytów – i to właśnie najlepiej było widać w ówczesnym carskim systemie Jednym z więzień budzących największą grozę było to znajdujące się na ulicy Długiej w Łodzi. Wszystko za sprawą naczelnika „Grubego” (w środku).W wielu miejscach warunki odbywania wyroków były całkiem cywilizowane, miejscami wręcz sielskie, ale równie często zdarzały się wypadki pospolitego sadyzmu. W łódzkim więzieniu przy ulicy Długiej – obecnie Gdańskiej – celował w tym na przykład niejaki „Gruby”, jak na ironię Polak nazwiskiem Modzelewski, którego metody dobrze zapamiętał Stanisław Martynowski:Szczególnie straszny bywał po grubo przegranej w karty lub z powodu nieudanych wycieczek miłosnych. Z nahają w ręku, w otoczeniu kozaków lustrował cele, w których siedzieli więźniowie polityczni szczególnie przez niego znienawidzeni. Zabierał każdego kolejno do kancelarii, przymusem rozbierał do naga i swoją nahają zakończoną główką ołowianą katował. Był sadystą do tego stopnia, że nie oszczędzał nawet budzi też opis wykonywanych pod okiem „Grubego” egzekucji:Urządzał zazwyczaj przed egzekucją wielką pijatykę, na którą zapraszał szpiclów i kobiety. Pijatyki odbywały się w jego mieszkaniu, które mieściło się na tym samym korytarzu, na którym mieszkali polityczni. Bez przerwy ryczał gramofon „Boże caria chrani”, wykrzykiwał poleczki i kujawiaki, bezustannie pękały korki, wyły rozpijaczone kobiety. A gdy towarzystwo porządnie się schlało, zwykle około północy, wyciągano skazańców na o najbardziej chyba okrutnej egzekucji opowiadał Eugeniuszowi Ajnenklowi Tomasz Arciszewski, który z kolei usłyszał o niej od mecenasa Piotra Kona. Jej ofiarą był niejaki Jan Długoszewski, który usłyszawszy wyrok, oznajmił adwokatowi, że za nic powiesić się nie da. Nie kłamał. Znalezionym gdzieś gwoździem rozpruł sobie żyły na szyi i padł w kałuży krwi, czekając na śmierć. Naczelnik więzienia był jednak szybszy. Gdy Długoszewskiego znaleziono na podłodze celi, natychmiast wezwał grupę lekarzy, którzy zatamowali krwawienie, pozszywali żyły i opatrzyli skazańca. Pewnie mogłoby skończyć się na paru bliznach, ale w nocy – jak mówił Arciszewski:Długoszewskiego wraz z łóżkiem wyniesiono na podwórze więzienne. Pod szubienicą odczytano wyrok. Kat założył stryczek na obandażowaną szyję i z pomocnikami wyciągnął skazańca z łóżka na szubienicę. Z przerwanych ran trysnęła krew na biel koszuli. Ani przedtem, ani potem podwórze więzienne nie było świadkiem tak drastycznego wykonania wyroku (…).„Bili mnie przez całą drogę…”Brutalności carskich funkcjonariuszy doświadczył też Jan Kwapiński. W przyszłości miał zostać prezydentem Łodzi, a później wicepremierem emigracyjnego rządu polskiego, teraz jednak miał 22 lata, był instruktorem bojówki, z którą napadał na sklepy monopolowe w okolicach Zawiercia. Schwytano go podczas odwrotu z jednej z takich akcji:Po spisaniu pierwszego protokołu zostałem przewieziony przez kozaków na wynajętej furze z Włodowic do Zawiercia. Kozacy bili mnie przez całą drogę w straszny sposób, gdy przywieziono mnie do Zawiercia, odległego o 5 km, byłem kompletnie nieprzytomny (…). O godz. 6 wieczorem przywieziono mnie do miejscowego więzienia skatowanego w okropny sposób i ulokowano w jakiejś piekielnie brudnej celi na 1 piętrze. Dali mi jakiś brudny siennik z milionem robactwa zamiast publiczna Ofiarą brutalności carskiej policji padł między innymi Jan Kwapiński, późniejszy prezydent dwie godziny po zamknięciu mnie w celi zjawił się patrol kozacki ze starszym policjantem dla przeprowadzenia na mnie badania śledczego, do miejscowego naczelnika straży ziemskiej. Byłem tak pobity, że o własnych siłach nie mogłem ustać. Po drodze bito mnie kolbami. W samym budynku naczelnika stojący na warcie kozak uderzył mnie kolbą w twarz tak silnie, że potoczyłem się ze schodów i runąłem jak długi na podłodze. Na mój krzyk wyszedł naczelnik i zgromił kozaków za to, że mnie bili. Twarz miałem zalaną krwią, odnosiłem wrażenie, że wybili mi lewe oko (…).Wzajemna brutalność narastała z biegiem czasu. Jeśli jeszcze na początku stulecia carskie represje nigdy nie dotyczyły kobiet – na przykład żon rewolucjonistów, nawet jeśli same były aktywnymi działaczkami, to im dalej od 1905 roku, tym częściej traktowane były na równi z sytuacje zdarzały się podobno na tzw. etapach, czyli więziennych przystankach w drodze na zsyłkę czy katorgę. Tutaj oprócz skrajnie, często siedmiokrotnie ponad normę przepełnionych cel czekały skazańców pobicia i gwałty, przy czym regułą było, że im dalej w głąb Rosji, tym częstsze i okrutniejsze. Niejaka Spirydonówna, która zastrzeliła naczelnika Ochrany w Tambowie, pisała później:Kazali rozebrać mnie do naga i zabronili napalić w celi. Nagą, lżąc ordynarnie, bili mnie nahajkami, wrzeszcząc „ach ty taka owaka, powiedz mowę agitacyjną!”. Na jedno oko już nie widziałam i prawa część twarzy była okropnie rozbita. Kaci dotykali tej części, przyciskali i pytali: „boli, malutka?”. publiczna Przemocy ze strony strażników więziennych doświadczyła między innymi Maria mi po jednym włosy z głowy, pytając o nazwiska rewolucjonistów. Gasili papierosy o moje ciało, mówiąc: „krzycz-że swołocz! Nie bój się, będziesz krzyczeć. Oddamy cię na noc kozakom”. (…) Oficer pijany i łaskawy zawlókł mnie do drugiej klasy. Ręce obejmują mnie i rozkładają. Usta pijane szepczą ohydnie: „co za pierś atłasowa, jakie ciało delikatne”. Brak sił na walkę, brak sił, by odepchnąć…Próchnik podaje, że znany jest tylko jeden przypadek wykonania na kobiecie wyroku śmierci. Jak pisał:Było to w Łodzi. Gubernator wojenny, generał Kaznakow, skazał bez sądu na śmierć szereg robotników, robotnicę Albinę Miller (z SDKPiL) w sprawie zabójstwa fabrykanta Silbersteina. Została rozstrzelana. W obliczu śmierci zachowała się bardzo odważnie. Przywiązana do drzewa drwiła z siepaczy i, jak opisuje jej obrońca, „umierała tak, jakby szła na wesele”.„Więzienie-hotel”?Ale brutalność nie była regułą i prawdę mówiąc, częściej stykano się z nią bezpośrednio po aresztowaniu, na cyrkułach i w przechodnich aresztach niż w samych już więzieniach, które w Polsce wcale nie cieszyły się ponurą sławą. Choćby osławiony X Pawilon Cytadeli, który siał grozę w czasach powstania styczniowego, w oczach Józefa Piłsudskiego jawił się niemal ośrodkiem wypoczynkowym:Gdy siedziałem w więzieniach w Rosji, widziałem dbałość o to, aby więzienie rodziło strach (…). Polskie więzienia pod zaborem rosyjskim są całkiem inne. W Polsce wyobrazicielem tych więzień jest Cytadela, X Pawilon. Ci, którzy zamykali do tych więzień, nie dbali o nic. Wszystkich szkodliwych zamykano w więzieniu. Toteż tak wesołego więzienia jak X Pawilon na świecie nie widziałem. Wszystko prawie jest dopuszczalne, to, co gdzieś indziej jest surowo publiczna Józef Piłsudski, zajmujący jedną z cel X Pawilonu, wspominał później, że tak wesołego więzienia nigdy nie pokolenie w murach rozkopuje tunele, które najspokojniej naprawiają, by następne pokolenie te tunele znowu świdrowało. Tak jakby to było tylko formalnością, że właściwie tuneli robić nie wolno, ale niech ich diabli, niech sobie robią tunele więzienne. Więzienie, w którym wszystko poruszać można, przerzucić stale z miejsca na miejsce, łóżko przeciągać – takiego więzienia-hotelu nie spostrzeżenia potwierdza i uzupełnia słynny później ekonomista Zygmunt Heryng, który trafił do X Pawilonu w 1879 roku, jako dziarski dwudziestopięciolatek, w drodze na zesłanie do Jenisejska:Doznałem uczucia prawdziwej ulgi, kiedy wysiadłszy z dorożki, przekonałem się, że właśnie ku Cytadeli podążamy. X Pawilon, z którym łączą się tak straszne wspomnienia z czasów powstania, w tym okresie nie budził już wcale grozy. (…) Bo i nie mogła zbytnio przerażać perspektywa siedzenia w więzieniu, gdzie więźniowie mają tyle swobody, że wydają pismo mówił o „Głosie Więźnia” – przepisywanej ręcznie gazetce, z trzema działami: publicystycznym, literackim i humorystycznym, redagowanej – nielegalnie, rzecz jasna – w X Pawilonie, ale dystrybuowanej nawet za granicami zaboru. Niewiele zresztą brakowało, a weszłoby ono na stałe do historii literatury polskiej, gdyż tylko przypadkiem nie postawił tam swoich pierwszych kroków późniejszy wybitny pisarz Wacław Sieroszewski (…).Więzienny alfabetPiękna polszczyzna Sieroszewskiego miała jeszcze poczekać na swoją publikację. Przyszły etnograf i literat musiał tymczasem poznać kolejny język – więzienny – tzw. stukanie. Jak przekonuje Heryng, w więzieniu nie dało się go nie nauczyć. Jak wspominał:Zaledwie zdążył strażnik zamknąć za mną drzwi celi więziennej, gdy ze wszystkich stron dały się słyszeć pukania, coraz to głośniejsze, coraz bardziej natarczywe. Pukaniem bezładnym dałem znać, że słyszę, ale odpowiedzieć jeszcze nie umiem. Wkrótce spod odstającej od podłogi listwy wsunął się zwinięty jak fidybus arkusik papieru z alfabetem było pozornie dość proste. Litery dzieliły się na pięć rzędów, cztery rzędy miały po pięć liter, ostatni tylko trzy. Pukający najpierw wystukiwał rząd, a po pewnej pauzie kolejne miejsce litery w danym rzędzie (…).Mimo nieskomplikowanej formy posługiwanie się alfabetem nastręczało jednak spore trudności. Heryng narzekał: „Wystukanie dłuższego wyrazu zajmowało minutę. Można było też porozumiewać się tylko z sąsiadami po lewej i po prawej. Więzień z góry mógł tupaniem wystukać coś więźniowi na dole, ale w drugą stronę to już kłopot”. Kozłowski/CC BY-SA Zygmunt Heryng wspominał, że więźniowie X Pawilonu tworzyli nawet własną artykuły, gazety… Ówcześni pensjonariusze zaborczych kazamatów wykazywali generalnie spore ciągoty literacko-publicystyczne. I to, jak się okazuje, niezależnie od narodowości zaborcy. W podległym cesarzowi Austro-Węgier więzieniu w Tarnopolu stworzono mianowicie również lokalny periodyk (…).Wracając jednak do X Pawilonu. Trzeba przyznać, że najpoważniejszym z nim problemem nie była sama odsiadka, lecz, po pierwsze, to, że tam właśnie wykonywano najwięcej wyroków śmierci, po drugie zaś – więzienie mieściło się w murach doskonale strzeżonej i stale obsadzonej wojskiem twierdzy. A to czyniło ucieczkę z niego w zasadzie niemożliwą. Teoretycznie, bo uciekł z niego właśnie tekst stanowi fragment książki Wojciecha Lady pt. Polscy terroryści, która ukazała się nakładem wydawnictwa Znak lead, ilustracje wraz z podpisami, informacje i wyjaśnienia w nawiasach kwadratowych, wytłuszczenia oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia częstszego podziału akapitów. By zachować integralność tekstu, usunięto z niego przypisy znajdujące się w wersji oni wywalczyli polską niepodległość: